Jak zostać szachistą XXI wieku?
Rozdział 1 1. POZNAJMY SZACHY Trudno spotkać na świecie człowieka, który nie wie czym są szachy. Każdy z pewnością o nich słyszał, od rodziny, przyjaciół lub znajomych. Może nawet któryś z bliskich uległ urokowi tej gry i jest zapalonym szachistą. Niektórych może zaskakiwać jak 64 pola szachownicy w połączeniu z 32 bierkami mogą pochłaniać człowieka na długie godziny, miesiące czy lata. Cóż może być w nich tak pasjonującego, ze ludzie poświęcają im tak wiele czasu, na czytanie literatury szachowej, występy w turniejach lub na pojedynki z przyjaciółmi. Aby poznać odpowiedź na to pytanie, musimy cofnąć w przeszłość. Historia królewskiej gry, bo takim mianem określa się szachy, sięga już około dwóch tysięcy lat. Jej początki są wielką tajemnicą, gdyż nie mamy źródeł, gdzie dokładnie i przez kogo zostały wynalezione. Na podstawie wzmianek w świętych księgach hinduskich możemy przypuszczać, ze powstały nad brzegiem Gangesu, a pewna anegdota mówi o mędrcu o imieniu Sissa Nassir, jako autorze szachów. Przez wieki, królewska gra uległa wielu zmianom, zmieniły się prawidła gry, ale cel pozostał ten sam. Za kolebkę szachów uważa się Indie, z nich przeszły do Persji, otrzymując obecną nazwę. Potem poznali ją Arabowie, a w VIII wieku przeniknęły do Europy. W średniowieczu szachy doznały pełnego rozkwitu. Grali w nie wszyscy: królowie, duchowieństwo czy mieszczanie. Do prawideł gry nawiązuje „Księga o obyczajach ludzi” Jakuba z Cessoles, uważając je za rzecz powszechnie znaną. O turniejach szachowych na dworach władców, wspomina sam Kochanowski w swoim poemacie. W dzisiejszych czasach każdy kto ma chęć i trochę czasu wolnego może nauczyć się gry i stoczyć niebawem swój pierwszy pojedynek. Największe rozpowszechnienie szachy osiągnęły w ZSRR, dowodem tego są światowe sukcesy szachistów radzieckich i rosyjskich. Wystarczy chociażby wymienić najbardziej znanych, mistrzów świata, którymi są Aleksander Alechin, Michaił Botwinnik, Wasilij Smysłow, Tigran Petrosjan, Borys Spasski, Anatolij Karpow czy Garri Kasparow. O zaciętych meczach dwóch ostatnich słyszał zapewne każdy. Szachy do dzisiaj pozostały niezbadane. Mimo rozwoju technologii i pojawieniu się programów szachowych, wciąż kryją w sobie wiele niespodzianek i kombinacji. Z roku na rok pojawia się coraz więcej literatury, a o „remisowej śmierci” szachów nie usłyszymy jeszcze przez bardzo długi czas. 2. ZALETY GRY W SZACHY Powszechne walory gry w szachy są niezaprzeczalne. Najlepsi szachiści, nawet jeśli nie poświęcili się im w całości, odnoszą sukcesy jako znakomici doktorzy, prawnicy, informatycy czy lekarze. Jak „zwyczajna” gra może w tak znaczącym stopniu pomóc w życiu zawodowym? Szachy są kulturalną grą towarzyską, a także swego rodzaju sportem umysłowym. Mają również znamiona sztuki, gdyż pięknie rozegrana partia lub dobrze skomponowane zadanie budzą podziw podobnie jak rzeźba czy symfonia zachwyca znawców tych dziedzin. Posiadają także cechy badań naukowych. Po kilku lub kilkunastu wstępnych ruchach opracowanych przez teorię, gracze zmuszeni są do tworzenia planów własną pomysłowością i intuicją, przeciwdziałania zamiarom przeciwnika, rozwiązywania coraz to nowych problemów w atmosferze szlachetnej rywalizacji. Szachy rozwijają te cechy charakteru, które są potrzebne do zwycięstwa we wszelkich grach sportowych lub w życiu. Uczą myśleć obiektywnie, poczucia odpowiedzialności, odwagi, woli zwycięstwa, wytrwałości, cierpliwości, panowania nad sobą, podejmowania decyzji i nie lekceważenia żadnego przeciwnika. Wywierają dodatni wpływ na zwiększenie aktywności umysłu, rozwoju inteligencji i rozbudzenia zdolności twórczych. Szachy są także jednym z najlepszych środków przeciw nałogom. Im więcej rąk naszej młodzieży będzie przestawiało figurki po równo pokratkowanej deseczce, tym mniej tych rąk wyciągnie się do hazardu i kieliszka. Czy istnieje bowiem inna gra, która w takim stopniu przyczynia się do rozwoju charakteru? Niniejsza książka pomoże w nauce gry w szachy osobom, stykającym się z nimi po raz pierwszy. Po zapoznaniu się z notacją szachową, ruchami figur i prawidłami gry, nauczą się Państwo wygrywać najłatwiejsze końcówki, tworzyć najprostsze plany i strategie, zastawiać pułapki oraz częściowo odkrywać tajniki analizowania pozycji. Stopniowo będzie zwiększać się poziom waszej gry, a wiedza wyniesiona z partii mistrzów, pozwoli wam czerpać radość ze swoich pierwszych zwycięstw i osiągnięć turniejowych. Nie należy jednak zapominać o ćwiczeniach fizycznych. Bieganie, pływanie lub inna działalność sportowa pozwoli Państwu, utrzymać kondycję i poziom gry, co jest niezwykle potrzebne w turniejach szachowych, które toczą się na długich dystansach. Nie wolno załamywać się porażkami, są one normalnym etapem w drodze do mistrzostwa. Trzeba przez wiele przejść, aby osiągnąć sukces, ważne aby nie stracić motywacji, gdyż to ona dopinguje nas do dalszego działania. Systematyczny trening i wiara w siebie pomogą każdemu amatorowi w zostaniu prawdziwym szachistą. 3. ANEGDOTY SZACHOWE Poznając królewską grę, możemy natknąć się na krótkie, dowcipne historyjki mówiące o szachach. Tym właśnie są anegdoty szachowe. Przed nauką zasad gry, dobrze jest zarazić dzieci „bakcylem” szachowym, opowiadając właśnie takie zabawne sytuacje z życia mistrzów. Pozwalają one spojrzeć na szachistę z zupełnie innej strony, jak na zwykłego człowieka. Wybrałem 15 anegdot, które uznałem za najciekawsze i przypadły mi do gustu. Jeśli poniższa skromna kolekcja będzie dla Państwa niewystarczająca, bez problemu można zapoznać się z większą ich ilością w Internecie lub innych publikacjach. 1) Wynalazca szachów Na małą szachownicę sypią się ziarna zboża. Jedno, dwa, cztery, osiem… setki, tysiące, miliardy ziaren. Opróżniają się niezliczone wory zboża, pustoszeją wielkie magazyny, a nienasycona szachownica pochłania wciąż nowe piramidy ziaren. Zza wzgórz wyłania się karawana wielbłądów objuczonych worami. Powoli zbliżają się do szachownicy, której nie mogą zapełnić. Skupieni rachmistrze liczą: na każde pole szachownicy przypada dwa razy tyle ziaren, ile było na poprzednim. Słynna legenda o nagrodzie dla mędrca imieniem Sissa Nassir, wynalazcy szachów… 2) Pozycję pamiętam Rubinstein znany był z tego, ze nie zwracał wielkiej uwagi na to, kto jest jego przeciwnikiem w partii turniejowej. Obchodziła go przede wszystkim sama rozgrywka i wszystkie wynikające w niej problemy. Osoba partnera była dla niego sprawą drugorzędną. Grał zawsze z pełnym napięciem, rzadko wstając od szachownicy i niemal nie podnosząc znad niej oczu. Pewnego dnia, podążając na dogrywki odłożonych partii, Rubinstein spotkał znajomego. Ten po przywitaniu spytał go, z kim będzie grał. – Nie wiem – odpowiedział arcymistrz. – Jak to? Nie wie pan, z kim ma pan dogrywkę? – Nie wiem. Mam parę partii odłożonych. – W takim razie będzie pan musiał pytać sędziego… Ale to będzie trochę śmiesznie wyglądało! – Po co mam pytać? – zdziwił się Rubinstein. – Usiądę po prostu przy swojej partii. Pozycję pamiętam doskonale! 3) Sen Alechina Po zakończeniu meczu między Alechinem a Bogolubowem w 1934 roku, w którym Alechin odniósł łatwe zwycięstwo, odbył się uroczysty bankiet. Alechin, będący w świetnym humorze, podżartowywał sobie ze swego przeciwnika, a „na deser” opowiedział zebranym taką historyjkę. – Wyobraźcie sobie, śniło mi się, ze umarłem i powędrowałem do nieba. Stoję u wrót i pukam. Wyjrzał święty Piotr i pyta, czego chcę. – Jak to czego? Chcę do nieba. – Nic z tego – odpowiedział niebiański klucznik. – Nam tu szachistów nie potrzeba, idź sobie gdzie indziej. Co było zrobić. Już zabierałem się do odejścia, gdy wtem przez jakąś szparkę zobaczyłem Bogolubowa, siedzącego na jakiejś chmurce. – Nie chcecie szachistów? – spytałem. – A Bogolubow? – Bogolubow? – zdziwił się święty Piotr – Iii… Co tam z niego za szachista! 4) Właśnie dlatego Alechin wszedł pewnego razu do małej paryskiej kawiarenki, aby odpocząć po dłuższym spacerze. Paru amatorów grało tam w szachy, żaden z nich jednak nie poznał mistrza świata. Alechin przez jakiś czas przyglądał się ich grze. – Jeżeli gra pan w szachy, może zagra pan ze mną? – zaproponował jeden z gości kawiarnianych, który również kibicował grającym. Alechin wyraził zgodę. Po chwili kelner przyniósł komplet szachów. – Dam panu wieżę for – rzekł Alechin do przyszłego partnera. – Ależ, proszę pana! – obruszył się tamten. – Jakże może mi pan dawać fory, skoro mnie pan nie zna? – Właśnie dlatego – odrzekł spokojnie Alechin. Tych, którym nie mógł dawać forów, znał dobrze! 5) Czas upływa szybko W pewnym małym turnieju amerykańskim grali m.in. Reshevsky i mniej od niego sławny, ale również znany mistrz Sherwin. Faworytem turnieju był oczywiście Reshevsky, ale nie bardzo mu się wiodło – a tymczasem Sherwin wygrywał partię za partią i na parę rund przed zakończeniem turnieju miał cały punkt przewagi nad arcymistrzem. Bezpośrednio przed rundą, w której mieli zasiąść naprzeciw siebie przy szachownicy, Sherwin i Reshevsky spotkali się przy obiedzie. – Będę musiał wygrać z panem – oświadczył apodyktycznie arcymistrz. – Za dobrze pan stoi. – A jeżeli ja wygram? – spytał Sherwin. – Pan? Ze mną? – żachnął się Reshevsky. – Chyba za tysiąc lat! Partię wygrał jednak Sherwin… Po zakończonej grze zwrócił się do przeciwnika z niewinną miną: –Nie do uwierzenia, jak ten czas szybko leci… 6) Zrobił pan postępy Jak wiadomo, Reshevsky zasłynął jako „cudowne dziecko” szachowe, rozgrywając z doskonałymi wynikami seanse gry jednoczesnej przeciwko silnym szachistom. W 1920 roku, odbywając tournee po Europie, zawitał do Holandii, gdzie również dał pokaz symultaniczny. Jednym z jego przeciwników był M. Euwe, podówczas jeszcze mało znany szachista. W 16 lat później odbył się w Nottingham wielki turniej międzynarodowy, w którym wzięli udział m.in. Reshevsky, jako mistrz USA, oraz M. Euwe, który rok przedtem zdobył tytuł mistrza świata. Partia między nimi zakończyła się zwycięstwem Euwego. Podpisawszy blankiet z kapitulacją, Reshevsky z nieco kwaśnym uśmiechem oświadczył: – Muszę przyznać, że od poprzedniego naszego spotkania zrobił pan znaczne postępy! 7) Cygara kibica W czasie meczu o mistrzostwo świata między Laskerem a Steinitzem, jeden ze zwolenników Laskera ofiarował mu prezencie pudełko cygar. Po meczu, zakończonym zwycięstwem Laskera, ofiarodawca winszując nowemu mistrzowi świata sukcesu, przypomniał nietaktownie podarunek i spytał, czy jego cygara pomogły Laskerowi do wygrania meczu… – Ależ oczywiście! – odpowiedział Lasker. – Drogi panie, to był naprawdę doskonały pomysł! – Takie były dobre? – upewniał się rozradowany kibic. – A, tego nie wiem – wyjaśnił Lasker. – Częstowałem nimi Steinitza, sam paliłem inne! 8) Słaby gracz Na liście uczestników turnieju hamburskiego w 1910 roku figurowały m.in. nazwiska Tarrascha i mało jeszcze wtedy znanego mistrza angielskiego Yatesa. Tarrasch zaprotestował przeciwko udziałowi w turnieju Anglika, twierdząc, ze nie ma ochoty spotykać się ze słabym graczem, który na pewno zajmie ostatnie miejsce w turnieju. Pomimo tego protestu, kierownictwo turnieju nie skreśliło Yatesa i mistrz angielski wziął udział w rozgrywkach – zajmując, zgodnie z proroctwem Tarrascha, ostatnie miejsce. Yates zdobył tylko jeden punkt, wygrywając jedyną w całym turnieju partię. Wygrał… z Tarraschem. 9) Loyd-lingwista Słynny Samuel Loyd miał kiedyś pilną sprawę do redaktora jednego z francuskich czasopism. Napisał więc do niego list – a chcąc przyspieszyć załatwienie sprawy, napisał go po francusku. Na odpowiedz czekał jednak wyjątkowo długo. Donosząc mu wreszcie o załatwienia sprawy, francuski dziennikarz dopisał w post scriptum: „Szanowny Panie Loyd. Jeśli będzie Pan jeszcze kiedyś pisał do mnie, proszę uprzejmie pisać po angielsku. Nietrudno w Paryżu o ludzi, znających ten język. Natomiast wiele kłopotu sprawiło mi znalezienie tłumacza… do pańskiej francuszczyzny". 10) Co to znaczy? Na turniejach międzynarodowych spotykają się szachiści różnych narodowości, a ponieważ nie wszyscy znają języki obce, zdarzają się i zabawne, i poważne nieporozumienia. Podczas jednego z międzynarodowych turniejów kobiecych kończą bezbarwną partię Hiszpanka i Angielka. W pewnym momencie Hiszpanka proponuje nieśmiało: – Tablas? Angielka nie zrozumiała, ale zniechęcona przebieg partii, po której wiele sobie obiecywała, a która jawnie zmierzała do remisowego zakończenia, rzekła szorstko: – Draw! Ton odpowiedzi zmroził nieco Hiszpankę, która podniosła proszący o pomoc wzrok na stojącą przy stoliku Francuzkę. – Nulle! – orzekła ta ostatnia. Mimo potrójnej propozycji remisu… partia potoczyła się dalej… 11) Bite remis Czasem jednak świetnie można sobie poradzić bez znajomości języków obcych. – Remis, bitte? – zaproponował jednemu z naszych mistrzów jego przeciwnik w spotkaniu międzynarodowym. – Jasne, że bite remis – zgodził się nasz reprezentant. 12) Pamiątkowa fotografia Po seansie gry jednoczesnej z udział arcymistrza Spielmanna pewien prowincjonalny klub szachowy postanowił zrobić na pamiątkę wspólne zdjęcie członków klubu z arcymistrzem, którego oczywiście ustawiono do fotografii na samym przodzie. Kiedy jednak klub otrzymał odbitki zdjęcia, zarząd ze zdumieniem stwierdził, ze brak na nich arcymistrza. Zainterpelowany fotograf oświadczył: – Tego małego, tłustego na przodzie wyretuszowałem. Psuł całość, nie pasował do reszty. A ponadto miał taką śmieszną minę. 13) Bez hetmana łatwiej Podczas jednej ze swych podróży, słynny mistrz Anderssen zatrzymał się kiedyś w przejeździe na stacji pocztowej. Oczekiwanie na zmianę koni przedłużało się. Poczmistrz, zapalony amator szachów, zaproponował gościowi rozegranie partyjki, nie mając oczywiście pojęcia, ze gości u siebie jednego z najsilniejszych podówczas szachistów świata. Anderssen nie miał wielkiej ochoty grać ze słabym przeciwnikiem, ale poczmistrz nie myślał ustąpić. Aby skłonić gościa do gry, gospodarz oświadczył, ze może mu dać hetmana for. Zagrali kilka szybkich partii i mistrz przegrał wszystkie. – Rzeczywiście kiepsko jakoś panu idzie – zauważył poczmistrz, myśląc w duchu, że takiego fuszera jeszcze w życiu nie spotkał. – To pewno dlatego, że ciągle muszę myśleć, jak bronić swego hetmana – odrzekł Anderssen. – Bez hetmana chyba łatwiej jest grać. – Wie pan co? Teraz ja dam panu hetmana for… Poczmistrz wzruszył ramionami, ale zgodził się. Bardzo lubił grać w szachy. Ale, ku swemu zdumieniu, przegrywał teraz partię za partią! – Widzi pan, że bez hetmana łatwiej jest grać – powiedział Anderssen, wsiadając do gotowego wreszcie do jazdy dyliżansu. Poczmistrz z otwartymi ze zdumienia ustami długo patrzył za odjeżdżającym. 14) Salve! G. Salwe był jednym z najsilniejszych szachistów łódzkich w początkach bieżącego stulecia. W 1906 roku wraz z Rubinsteinem brał udział w międzynarodowym turnieju w Ostendzie. Gra odbywała się w hotelu, do którego prowadziły oryginalne, kamienne schody. Na najniższym ich stopniu wyryte było słowo „Salve!” (łac. Witaj!) Prostoduszny